Siedemnaście lat temu, gdy byliśmy jeszcze młodzi i naiwni, poznaliśmy się w pralni na Bielanach. Ja, Maria, studiowałam wtedy na politechnice, a on, Marek, był stolarzem. Nasze drogi skrzyżowały się przy wspólnym suszeniu prania. Zanim zdążyliśmy się nawet przedstawić, rozmowa zeszła na temat naszych ulubionych koszulek i skarpetek. Śmialiśmy się razem i nie mogliśmy uwierzyć, że znaleźliśmy kogoś, kto tak jak my, uwielbia bawełniane skarpetki z kotami. Od tej chwili, co tydzień, spotykaliśmy się w pralni, by porozmawiać i pomóc sobie nawzajem w praniu.
Minęły lata, a my nadal chodziliśmy do tej samej pralni, choć już dawno skończyliśmy studia. Marek został właścicielem swojego zakładu stolarskiego, a ja pracowałam jako architekt wnętrz. Mimo że nasze życia diametralnie się zmieniły, pralnia w dzielnicy Bielany pozostała dla nas miejscem, w którym mogliśmy odetchnąć i zrelaksować się po ciężkim dniu. Tam, wśród bębnów i proszku, nadal rozmawialiśmy o tym, co nas nurtowało i dzieliliśmy się radościami i smutkami.
Aż pewnego dnia, Marek zaprosił mnie do naszej ulubionej pralni na terenie Bielan po godzinach, gdy już nikogo tam nie było. Stanął przede mną z bukietem kwiatów i powiedział: "Maria, wiesz, że cię kocham od tej chwili, gdy pierwszy raz zobaczyłem cię przy suszarce". Wtedy wiedziałam, że to właśnie w tej pralni z Bielan, nasza miłość zaczęła się rozwijać i rosnąć. Nie mogłam uwierzyć, że po tylu latach, to miejsce, które tak często odwiedzaliśmy, stało się miejscem, w którym Marek zaproponował mi małżeństwo.
Oczywiście, odpowiedziałam "tak" i kilka miesięcy później, wzięliśmy ślub w pralni na Bielanach, otoczeni przez naszych przyjaciół i rodzinę. Był to dla nas niezwykły dzień, pełen emocji i wzruszeń. Od tej pory minęło już kilka lat, a my nadal chodzimy do tej samej pralni. Teraz już nie tylko dla suszenia prania, ale także dla chwili spokoju i bliskości, którą daje nam ta miejsca. Czasem gdy patrzę na nasze twarze odbite w szybach suszarki, nie mogę uwierzyć, że minęło tyle lat. Ale wiem, że ta miłość, która zaczęła się w pralni w Bemowie, przetrwa jeszcze wiele lat i zmian.
Oczywiście to tylko wymyślona historia, chociaż kto wie, co nasz czeka, kiedy idziemy do pralni na terenie Bielan.